CZILAŁT RUM

ale nie taki rum z %..... żebyście sobie nie myśleli.
nel siedziała w czilałt rumie na jednym z foteli z nogami przerzuconymi przez oparcie i czytała jakąś książkę. niewykluczone, że zbrodnię i karę, dostojewskiego. zmarszczyła teraz idealnie wyregulowane brwi, zagłębiając się w treść lektury. podjadała żelki i ogólnie było fajnie.

w oryginale?
- łał, masz żelki, odpal jednego białego misia! - usiadł obok niej i wyciągnął papierosy. pink elephanty, bo on jest tak samo fajny jak n!

ha ha xd
ale przez to, że palił pinki, nel śmiała się z niego, że jest gejem. bo ogólnie jak pisałam, była niezłą suką, tak więc muszę się tego trzymać.
-mogę dać ci co najwyżej pomarańczowe i żółte, bo ich nie lubię. więc chcesz? - spojrzała na niego przez chude ramię i zamknęła książkę, przytrzymując odpowiednią stronę w środku dłonią. junął.

- sama jesteś gejem, mi tu będziesz insynuować! - i ukradł jej białego miśka. - jak tam żyjesz, suko? - był upalony, nie kontrolował się.

ale ona nie powiedziała mu, że jest gejem tym razem, przecież.
-na pełnym czilu, jak zwykle, walt. ćpunie - posłała mu pewny siebie uśmiech, po czym ułożyła się wygodniej na fotelu, wyglądając teraz zapewne jeszcze seksowniej niż wcześnej. nawet nie starała się tak wyglądać. po prostu taka była. połączenie sereny i tinsley, proszę państwa. wracamy po reklamach xd.

dobra, źle zrozumiałam ;d
nie lubiłam Tinsley bo źle potraktowała Juliana czy jak mu tam było.
- to dobrze. - zgasił papierosa o podłogę. miał ochote na coś szalonego, plus upić się.

zasnął xd

no to faktycznie szalone xd. poszła sobie.

matt siedział teraz w czilałt rumie z paczką orzeszków i w ogóle w bermudach fajnych, bo było mu ciepło to czemu nie, a do akademika nie miał daleko. oglądał jakiś mecz.

Przyszła tutaj z ambitnym zadaniem przeczytania w końcu Lolity Nabokova, którą męczyła od jakiegoś tygodnia i nie mogła znaleźć wystarczająco dla niej czasu. Miała nadzieję, że będzie sama, ale cóż, jak widać nie tylko jej nudziło się w niedzielne popołudnie - czeeść - rzuciła do matta i mruknęła coś, ze uprzejmie mógłby sie posunąć bo zajmuje całą kanapę.

no bo oglądał mecz, więc musiało mu być wygodnie. spojrzał na beverly w sumie trochę zły, ale z racji tego, ze była ładna, ewentualnie mógł się posunąć.
- co słychać, beverly? - zapytał, uśmiechając się do niej jednokącikowo - orzeszka? - podsunął jej paczkę z orzeszkami.

- nie, dzięki - rzekła, sadowiąc się wygodnie, na nodze którą wcześniej podwinęła pod kościsty tyłek. - świetnie, miałam zamiar poczytać, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. kto gra? - zapytała, jakby ja to w ogóle obchodziło, niespecjalnie ja to interesowało, czasami tylko oglądała ligę mistrzów.

matthew był z anglii, więc dla niego amerykański futbol, był przezabawny i kiedy mógł obejrzeć prawdziwą piłkę nożną, to chyba był uszczęśliwiony.
- chelsea z manchesterem city - odpowiedział, nie zdajac sobie sprawy wcześniej, że jakakolwiek dziewczyna, mogłaby interesować się piłką nożną - niedługo się kończy, więc będziesz mogła w spokoju poczytać, obiecuję.

nienawidzę chelsea, to tak ode mnie. - aha - rzekła tylko, wpatrując się w ekran telewizora, zeby chociaż połapać się, który zespól gra w jakich koszulkach. bo to problem mógł być, skoro normalnie oba zespoły grają w niebieskich ;x Jako, ze jednak nie interesowała sie tym, nie poszło jej tak gładko jak można przypuszczać, ale nie zamierzała pytać o to matta. Założyła pasmo włosów za ucho, pytając, co u niego.

JA TEZ NIENAWIDZE. manu roks<3<3<3<3<3<3 matthew już dojadł orzeszki i teraz podszedł do automatu, by wrzucić dwa dolary i wypadła mu kola w puszce. wrócił na kanapę, przeciągając się.
- u mnie? hm, nic ciekawego, w sumie. od kilku dni wciaż piję, myślisz, że to podchodzi pod alkoholizm? no, ale wiesz zawsze jest jakaś okazja.

dokładnie <3 - nie to raczej nie alkoholizm - uśmiechnęła się promiennie i zdradzę wam w sekrecie, że jak poszedł do tego automatu, to kątem oka obserwowała jego tyłek, miły tyłek. - a okazje zawsze sie trafiają, czy to w waverly inn, czy innym klubie, wiem coś o tym - ciągnęła dalej, wertując kartki książki, w poszukiwaniu rozdziału na którym ostatnio utknęła.

- co czytasz? - zainteresował się i otworzył teraz koka kolę. najpierw jednak, zapytał beverly czy ma ochotę, bo tak go nauczono na tych wszystkich lekcjach savoir vivru i etykiety. pochylił się nawet lekko nad nią, by spojrzeć na okładkę, więc teraz mógł swobodnie pomiziać jej ramię czubkiem nosa - ładnie pachniesz - stwierdził.

Skinęła głową i napiła się, nie interesując się zbytnio tym, że to wcale nie kola light, nie przytyje przecież od dwóch łyków, a ze chciało jej się pić to skorzystała. Otarła dłonią usta i oddala mu owy napój - Lolitę - odrzekła, zaginając róg kartki na rozdziale, który w końcu znalazła. Już chciała powiedzieć ze wie, że ładnie pachnie, ale aby nie wyjść na nieuprzejmą podziękowała tylko miło i uśmiechnęła się lekko.

matthew zastanawiał się, co to za lolita, bo on na przykład o takiej książce nie słyszał, ale nie zamierzał zbytnio tego tematu omawiać.
- aha - przytaknął tylko mało inteligentnie, upijając też coli - który dzisiaj w ogóle jest? - bo jakoś w marcu rodzice mieli rocznicę ślubu.

- piętnasty - odparła, zamykając książkę, bo stwierdziła, ze czytanie z mattem przy boku nie ma większego sensu. - zobacz, ktoś strzelił gola - rzekła, bo nie wiadomo kiedy podwyższył sie wynik i nawet nie zauważyli.

- moi starzy mają dziś rocznicę ślubu. ja jebie - stwierdził i przeszukał kieszenie, by z jednej wyjąć komórkę. napisał szybko jakiegoś głupawego smsa z życzeniami - chelsea. to dobrze - bo on lubi szmelsi, fuj.

o nie, jak można lubić czelsi ;c - ojej, pogratuluj im miło. która to? - zainteresowała się, w dzisiejszych czasach trudno przecież o stale małżeństwa, przykładem tego mogliby być rodzice bev. Zignorowała kompletnie fakt, ze chelsea strzeliła gola, bo i tak nie wiedziala którzy to ;d

czelsi lubię. Frank <3 ;d
siedział przy jakimś stoliku blisko kominka i zgadnijmy, trzaskał zadanka. zaczynam myśleć, że to jakies jego uzależnienie, psrawia że jest spokojniejszy a w efekcie milszy dla ludzi.

Weszła do pomieszczenia i usiadła na jakieś kanapie. Owszem. Zauważyła edka, ale nie odzywała się do niego, bo nazwal ja debilka. Ubrana byla w szorty i t-shirt, bo w sumie miala sie uczyc a potem wskoczyc od razu do lozka spac.

no i się zdenerwował.
kiedy ją zauważył, rzecz jasna, ale starał sie na nią nie patrzeć. właśnie sie zastanawiał nad jakimś logarytmem, ale w końcu miał zupełną pustke w głowie.