Biblioteka

-no nie wiem, nie wiem - odpowiedziała, udając że dogłębnie się nad tym zastanawia, rozpatrując wszelkie za i przeciw też - jeszcze nie jestem w stu procentach przekonana - dodała, unosząc jeden kącik w cwanym uśmieszku. będę dzisiaj siedziała całą noc i oglądała skinsy, co za plan!

- i myślisz, że będę tego dłużej słuchać? - uniósł obie brwi do góry, a zaraz uniósł karen we własnej osobie i przerzucił ją sobie przez ramię, wiesz w jaki sposób, prawda? - idziemy, bez gadania! - i nawet ruszył do wyjścia z biblioteki, mając nadzieję, że nie natkną się na żadnego nauczyciela.

roześmiała się, bo była całkiem podpita i wesoła, więc wsunęła chłodne dłonie pod polo jima i zaczęła go podszczypywać.
-ej, puszczaj. to niesprawiedliwe. zostajesz niniejszym zdyskwalifikowany from this competition - pomachała bibliotekarce.

....która zaczęła się za nimi wydzierać i chyba nawet ruszyła w ich stronę, więc jim musiał przyspieszyć, ale w porządku, miał dobrą kondycję.
- nie puszczę! - powiedział jej tylko i wolną ręką dał jej klapsa, co ci to przypomina?!?!1<3

TIIU I SEBKA!!!!!~!!!! zacznij u niego

siedziała pewnie wertując jakaś nie ciekawą tysiącstronną książkę o anatomiczłowieka, dodam że nie była zadowolona z całego obrotu sprawy, ze względu na miłą pogodę i doskwierające słoneczko, wolałaby wylegiwac się teraz na dziedzincu niż slęczec nad książkami, to tyle.

jim właśnie się nudził, bo dopiero wstał jeśli mam być szczera, a musiał na jutro napisać esej na angielski, więc przyszedł do biblioteki, gdzie dostrzegł cecile. nachylił się nad nią teraz od tyłu i wyszeptał jej do uszka:
- cześć - swoim fajnym i niskim głosem.

pisanie eseji jest jeszcze bardziej nudne niż cokolwiek, zwłaszcza na angielski. - serwus, jim. - wymruczała w duchu ciesząc się że nie tylko ona została w szkole i wertuje rozszerzoną biologię w bibiotecę.

james teraz wyminął cecile i usiadł na jakimś sąsiednim krzesełku.
- co słychać? - zapytał, splatając dłonie na brzuchu i wyciągając nogi przed siebie. w zasadzie to chciało mu się trochę spać. i w międzyczasie napisał smsa, do karen, za którą btw zdążył się już stęsknić, co w jego przypadku jest anormalne, wręcz.

uniosła wzrok znad książki, patrząc na niego conajmniej dziwnie, może dlatego że był jakiś nie swój czy coś, nie mam pojęcia. - właściwie to nic ciekawego, a u ciebie? - westchnęła szykując się na wielko godzinne opowiadanie jima co właściwie robił gdy sesil nie widziała

- nic specjalnego. to znaczy piątek wycięty z życiorysu, bo wziąłem jakieś dziwne tabletki i nie pamietam nic, ale poza tym to w porządku. jesteś na rozszerzonej biologii? - zdziwił się, bo on osobiście nie znosił tego przedmiotu. zdecydowanie nie mógłby być lekarzem. wstał teraz i odszedł kawałek, ale niezbyt daleko, żeby móc słyszeć co mówi cecile, a jednocześnie znaleźć potrzebne książki.

- jednym słowem nic sie nie zmieniło i nadal balujesz w piątkowe wieczory. - zachichotała cicho, zarzucając włosy do tyłu. - owszem, lubię ten przedmiot, bynajmniej dziś lubie co nie znaczy ze jutro będę lubic. - wzruszyła ramionami krzywiąc się, nieznacznie. poczuła ze robi sie jej całkiem nie dobrze od patrzenia na te wszystkie wnętrzności człowieka, i postanowiła zamknąc książke by chociaż na chwile zapomniec jaki los zgotowali jej rodzice,

- no, pod tym względem z pewnością nic się nie zmieniło - pokiwał głową, uśmiechając się jednokącikowo i teraz nabrał świeżego powietrza w płuca, wracając na miejsce - nie wiesz może co się dzieje z karen? bo mi nie odpisuje na smsa - miał nadzieję, że wtedy w piątek, nie zrobił nic głupiego.

- myslę że nie wiem co z nią, - wymruczała, zakładają nogę na nogę. - ale czuję że dobrze na ciebie wpływa bo nigdy cie jeszcze w bibliotece nie widziałam, james. - zachichotała cicho.

Siedziała przy stole i uczyła się francuskiego. O tej porze w bibliotece było strasznie pusto i mrocznie. Siedziała tu praktycznie sama, pomijając zgrzybiałą panią opiekującą się biblioteką.

gerda siedziała i powstrzymywała się przed uśnięciem nad podręcznikiem do historii sztuki, bo miała sprawdzian jutro, z którego chciała dostać 6 czy inne A i pewnie dostanie bo to bardzo zdolne dziewczę jest. i miała spore nadzieje że ktoś nagle się pojawi i wyrwie ją z wieków oświeconych we francji.

pojawił się więc harry, ale nie potter i usiadł obok niej, bo było tam ostatnie wolne miejsce, w całej bibliotece, no dobra, tak na prawdę było pusto, ale widział, jak dziewczyna się męczy, chciał jej pomoc. otworzyl swoj podręcznik do filozofii i spojrzał na nią kątem oka.
-oświecenie? ciekawy temat...-burknął, widząc co tam czyta.

gerda podniosła wzrok znad fragmentu mówiącego o tym że leonardo da vinci grzebał po kryjomu w ludzkich zwłokach {dalej było o homoseksualnych związkach michała anioła}-kantyzm też jest całkiem interesujący-sto razy bardziej wolałaby czytać o sensie życia niż po raz 15887731856-ty to samo o gołych facetach przedstawiających 'prawdziwe ludzkie piękno'. tylko żywi nadzy faceci byli interesujący.

-ts-prychnął. grzeczność wymagała odpowiedzi, a ze on grzeczny nie był, a wymagał jej od innych ludzi, to juz nie moja sprawa.

pogrążyła się w lekturze (po raz kolejny) starając się zapomnieć o przyszłym, lekko nadętym, platonie.

-jesteś bardzo niekulturalna-powiedzał i usiadł na ławce w siadzie tureckim, przyglądając się jej oczom, które szybko błądziły po jakże nużącym teksie.

uniosła oczy i patrzyła na chłopaka przez moment lekko się uśmiechając.
-a co mam zrobić, żeby zmienić twój sposób postrzegania mnie, szanowny kolego?

-rozpocząłem wątek, a ty nawet nie miałaś zamiaru mi odpowiedziec-powiedział zamykając jej w dłoniach książkę.-chciałem być miły!-patrzył na nią, czekając na jakąkolwiek reakcję.

rakcja była stosunkowo powolna, bo z każdym słowem gerda tylko podnosiła jeden kącik ust troszkę wyżej.
-no wiesz... może miałam, może nie miałam-podwinęła nogę pod tyłek, ciekawe czy jej majtki widać, mniejsza o to-teraz możemy sobie spokojnie porozmawiać, o ile chcesz i o ile bibliotekarka nas nie zabije zrzucając na nas brittanicę.

-bibliotekarka zajęta jest woźnym-szepnął, jakby ktoś ich miał usłyszeć i jakby to kogoś wielce interesowało.-kiedy przechodziłem obok magazynu usłyszałem dziwne krzyki, po wejściu wyleczyłem się ze swojej choroby-o mało się nie zerzygał na mysl o analnym seksie woźnego z bibliotekarką!