Biblioteka

hejka, zahaczyli o pokój karen, gdzie nie obyło się bez krzyków, bo to nic fajnego zobaczyć zakrwawionego brata i półnagą współlokatorkę, lub ewentualnie półnagą siostrę i zakrwawionego chłopaka. myślę, że karen była w tym momencie na gorszej pozycji. w każdym razie capnęła swoją połówkę i uciekła z pokoju, żeby dłużej tam nie siedzieć, bo to niezdrowe dla psychiki, każdy ci to powie. tak więc znaleźli teraz wspomniany kącik, gdzie był stolik i nawet kilka krzeseł, aczkolwiek karen odsunęła je na bok i usiadła na podłodze, opierając się o książki. nic nie mówiła. szok, no wiesz. hehe.

- nie przejmuj się, to tylko april, kwestia przyzwyczajenia - wzruszył ramionami i odłożył swoją torbę na bok, by teraz ukucnąć przy karen. odgarnął kosmyk jej włosów i uśmiechnął się, pociesznie:3. zaraz jednak opadł obok - mamy coś do popicia? czekaj, mam chyba jeszcze jednego redbulla - a wszyscy wiedzą, że red bull plus wódka to istne cudo.

kop w dupę. piliśmy wódkę z redbulem z takim pawłem, a potem wyszliśmy przez balkon na dwór w bokserkach i koszulkach, a to był obóz zimowy.
-nie no wiem, to nic takiego. ale to był mój brat, fuj - potrząsnęła głową i sięgnęła po butelkę, odrywając teraz etykietkę tak jakoś machinalnie - nieważne. red bull, mm, będziemy musieli jakoś potem przemknąć do akademiku bez natknięcia się na rubensa, czy kogoś tam. chociaż w sumie rubens to jedyny nauczyciel do którego można mieć zaufanie - uśmiechnęła się, trącając jima ramieniem, wiesz jak. nie kłam, że nie wiesz.

wiem.
- i moja siostra - pokręcił oczami, bo na przykład oglądanie tyłka siostry przyprwialo go o obrzydzenie. no cóż. sięgnął teraz po red bulla - mam mocną głowę, zadbam o to żebyś w całości wróciła do łóżka - ale kto mówił, że swojego, prawda? sięgnął teraz po wódkę i odkręcił, by podać ją najpierw karen.

-co do mojej głowy, miałabym pewne wątpliwości - zaśmiała się nawet, bo powoli wypychała obraz scen dantejskich odgrywających się w jej pokoju. odkręciła butelkę i napiła się wódki, krzywiąc teraz, bo mało kto pijąc czystą tego nie robi. ja nie, hehe. zaraz potem sięgnęła po red bulla i popiła, oblizując usta, całkiem nieświadomie robiąc to w wyjątkowo kuszący sposób.

przyglądał się ruchom jej języka po ustach i westchnął ciężko, jak najszybciej tylko potrafił, zatapiając swoje włsane wargi w wódce. nie skrzywił się aż tak bardzo jak karen. sięgnął powoli po redbulla i popił, uśmiechając się teraz szeroko.
- myślę teraz, ze może być tutaj całkiem w porządku - stwierdził, rysując opuszkiem palca wskazującego jakieś dziwne wzorki na jej ramieniu.

-tak? - zapytała, patrząc na swoje ramię, a konkretnie na to co na nim tworzy. może był kolejnym wcieleniem moneta i właśnie tworzył na jej ramieniu konspekt nowego dzieła! - a to z jakiego powodu? - dodała zadziornie, chociaż to głupie słowo, ale nie przychodzi mi na myśl żaden synonim. podniosła wzrok na niego i patrzyła prosto w jimowe oczy.

bardzo ładne oczy, musimy zauważyć! jim za to, uśmiechnął się teraz i znów wziął łyka wódki, teraz już nie popijając.
- no wiesz, może zmiany się na coś przydają. poznam dużo nowych osób - jeśli ma poznawać więcej takich dziewczyn jak karen, to może tu zostać nawet do konca życia. o czym zaraz ją poinformował.

roześmiała się dźwięcznie, biorąc od niego butelkę wódki z której zaraz się napiła, pospiesznie popijając red bullem.
-jesteś zabawny, james. zdajesz sobie z tego sprawę? to znaczy, dziękuję za komplement i takie tam, ale nie jestem pewna czy dałbyś radę psychicznie gdyby otaczało cię więcej takich jak ja - odrzuciła głowę do tyłu, ale nie uderzyła nią w regał i nie zasypały jej książki.

to w sumie dobrze, bo jim pewnie czułby z tego powodu wyrzuty sumienia. oczywiście jeśli jego by nie zasypały stosy książek.
- bywało gorzej, uwierz mi - cathy na przykład potrafiła dzwonić do jego kumpli, żeby zapytać o to, czy na pewno jest z nimi! a jak nie był, to mial przerąbane, w sumie.

no to nie kryli mu dupy? xd fajni kumple.
-no, no, no. chcesz mi o tym opowiedzieć? bo zabrzmiało całkiem groźnie - prawie jak rozpierdolenie! przysunęła się bardziej do jima, więc teraz stykali się ramionkami i sytuacja stała się bardziej intymna, czyli ciekawsza & co. pociągnęła kolejny łyk wódki, popijając red bullem i teraz rozkminiała butelkę i puszkę, zastanawiając się czy może już wlać jedno do drugiego. podwinęła nogi.

- moja BYŁA dziewczyna, to koszmar - jasne, jasne była. teraz tak się mówi, conie - wyobrażasz sobie, że kilka razy dziennie potrafiła na przykład przyjśc do mnie i sprawdzić, czy na pewno jestem w domu? to się nazywa brak zaufania - mruknął, bo już mu się ten koszmar przypomniał i zrobiło się mało przyjemnie. przeniósł się teraz ze swoimi wzorkami na udo karen.

parsknęła śmiechem, zakrywając usta. zaraz jednak się opanowała i spojrzała przepraszająco na jima.
-ojej, nie chciałam. naprawdę. okej, cholera miała coś z głową? bez urazy - chyba zaczynało trochę szumieć jej w głowie, bo przestawała analizować ewentualne skutki zadanie pytań lub stwierdzenia czegoś. może nawet miała delikatne rumieńce na policzkach. ale takie słodkie, nie jakieś czerwone plamy, no wiesz.

no wiem, rozumiem. jim nawet potarł kciukiem o jej policzek, uśmiechając się szeroko.
- całe szczęście mam już to za sobą. i wcale się nie gniewam. wiesz to było coś na podstawie, jim i cathy są z sobą od zawsze i chyba nawet nie myślałem, że mógłbym być z kimś innym. to jak taka hm rutyna, rozumiesz - on trzymał się całkiem dobrze, ale zaczynał dużo gadać, u.

-nie ma nic gorszego niż wpaść w rutynę. ciężko się wygrzebać, co? więc rodzice zafundowali ci niezłe przebudzenie - omatko jak ten film z haydenem "awake" tak zajebiście tam wyglądał w garniturach i w ogóle <3 - chyba już nie będę pić, na razie - zakomunikowała światu i oddała mu butelkę, popijając jeszcze tylko red bullem. ponownie wyciągnęła nogi. miała mega różowe conversy jak moja monique <3.

pokiwał głową i napił się jeszcze trochę wódki, ale tylko trochę jedno z nich musiało być w kontakcie ze światem.
- no, to prawda. dlatego myślę, że może wyjść na dobre - pokiwał głową - tutaj zawsze jest taki luz? w sensie wiesz, nic się nie dzieje, jeśli dwóch uczniów pije wódke w bibliotece? - jego by za to zawiesili!

-to zależy. to znaczy w tym roku jeszcze nie było żadnego przypału, więc nie mają powodów żeby nas sprawdzać - odpowiedziała po chwili i spojrzała na jego profil - w zeszłym roku chłopcy przypadkowo podpalili stodołę, w której robiliśmy imprezę. to było piekło. i bynajmniej nie ze względu na temperaturę przy płomieniach - żarcik w stylu ms. m. he he he cała sala sie śmieje, proszę pani w pierwszym rzędzie, śmiejemy się. śmiejemy. raz, raz.

xd
- to dobrze. u nas to bywało różnie, znaczy wiesz, po szkole raczej się spotykaliśmy, nie licząc tej imprezy na basenie szkolnym. zrobili nam taką aferę, że koniec - poinformował ją i podniósł się, rozglądając trochę. nie czytał książek. czasem tylko opowiadania erotyczne w internecie, end dac ol. przyglądał jej się z góry - ale i tak było fajnie. skąd jesteś?

-byłeś na tej imprezie na basenie? - zdziwiła się, bo jakim cudem mogła go nie zauważyć? no dobra, była wtedy ze swoim byłym, wtedy aktualnym chłopakiem nejtem, czy innym cudem więc prawdopodobnie po prostu była bardziej zajęta nim niż kimkolwiek innym. już wtedy uczyła się w waverly i po prostu przyjechała do niego na weekend. również wstała. jim był taki wysoki i seksowny, że z trudem trzymała łapki przy sobie - manhattan, jak już pewnie wywnioskowałeś z mojej pierwszej wypowiedzi.

- poważnie? czemu cię nigdy tam nie widziałem? - zdziwił się, bo okej manhattan to duża dzielnica, ale on znał wszystkich ludzi, którzy się liczyli. złapał ją teraz za chude ramionka. pogłaskał jedno z nich - byłem, owszem, byłem. byłem na każdej imprezie w nowym jorku. chyba - jest jim, jest impreza.

widocznie wtyki cathy są/były naprawdę dobrze skoro na siebie nie wpadli, bo karen raczej nie należała do bohemy z brooklynu, a obracała się w gronie elity upper east side, bo tam też jej rodzice mają mega penthouse przy piątej alei z widokiem na central park. powiedziała mu to mniej więcej tak jak napisałam, nawet ze wzmianką o cathy i jej kombinatorstwie. a potem nagle ją olśniło - miałeś wtedy oczojebnie zielone spodenki kąpielowe?

- bardzo możliwe. wiesz, sam nie do końca pamiętam tę imprezę - normalnie. pochylił się i odgarnąwszy trochę jej grzywkę, pocałował w czoło. westchnął ciężko, chciało mu się spać - okej, więc może teraz zaprezentuję ci moje skromne progi? - okej, każdy pokój w akademikach byl taki sam, no trudno.

-każdy pokój jest taki sam - pomyślała o tym samym i uśmiechnęła się do niego, kładąc rękę na jimiastym karku - więc co jest takiego w twoim, co mogłoby przekonać mnie do odwiedzin? - uniosła brew i wspięła się na palce, ale nie pocałowała go, raczej zatrzymała się tuż przed jego seksownymi ustami. a ja się jaram lukiem na mojej tapecie!

- na przykład to - zaczął uśmiechając się łobuzersko - że będziemy tam zupełnie sami, bo chyba zapomnieli przydzielić mi współlokatora, hm? - no bo tutaj co chwilę się ktoś kręcił, nie wspominając już nic o głupiej bibliotekarce. i tym, że manchester właśnie strzelił bramke ja jebie<3