Kręte schody

zaśmiał się i poczochrał lizaka po łbie. poszedł sobie.

cherry skromnie usiadła sobie na jednym ze schodków i przeglądała jakieś kolorowe pisemko.

- cześć - usiadł obok. był upalony, całkiem.

dokończyła czytać zdanie i podniosła swój wzrok na chłopaka, który właśnie usiadł obok niej.
-e, cześć? -nie znała go, no ale może to wszyscy są tutaj tacy otwarci?

- ale co ty tam ee oglądasz czy coś? ale ona ma ładne piórka na głowie ooo! - podniecał się jak głup[i, przynajmniej nie ucieka przed kłusownikami.

-czy my się znamy? -uniosła lekko brew i po chwili spojrzała w gazetę. -kręcą cię piórka na głowie? ojezu. -przewróciła oczkami.

- nie, chyba nie. nie wiesz, czy już sobie poszli? szli za mną, chcieli moich pieniędzy - rozejrzał się dookoła zdenerwowany.
xd

-że przepraszam, co? -zrobiła troszkę dziwną minę, w ogóle nie wiedząc o co chodzi xd.

- jestem Walter - uśmiechnął się uroczo jak dziecko do mamy kiedy chce dostac lizaka i wyciągnął do niej dłoń.

-wiśnia. -przedstawiła się krótko i zwięźle uściskując delikatnie jego dłoń. i też się ładnie uśmiechnęła. -więc kto za tobą szedł? -zapytała po chwili przypominając sobie temat, na jakim skończyli.

- wiśnia? lubię wiśnie. a mnie goniły wielkie ptaki. lubisz ptaki? wyglądasz trochę jak ptak. albo ptasie gniazdo, nie wiem - skończył zakłopotany i robiąc wyłupiaste oczy.

słuchała go nie mogąc dojść do słowa xd.
-ptasie gniazdo? -jęknęła. -mam za dużo w niektórych miejscach? -aż sie przestraszyła i automatycznie zaczeła badać wzrokiem swoje bioderka.

[przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać... oohhahahahahahahahahahaha, ten wątek mnie rozwalił xddddddddddddd]

- masz takie puszyste włosy. ładne włosy - zaczął przerzucać jej pasemka - ptaki znoszą jaja, wiesz? duuuże, ze strusiego jaja można zrobić jajecznicę dla czterdziestu osób! i później jedza to rajdowcy. rajdowcy są fani, jeżdżą tysiąc na godzinę!

podrapała się po głowie nie wiedząc co myśleć. xd
-tak wiem, też lubie samochody. -powiedziała i spojrzała na niego. -w sumie to ja muszę lecieć, mam nadzieję, ze trafisz do swojego pokoju xd. -powiedziała uśmiechając się do niego lekko. -do zobaczenia, pa! -pożegnała się z nim i zniknęła po chwili.

/ bo musze leciec ;c.

- pa - pomachał jej jak królowa Elżbieta. i poszedł gdzieś, nie wiem.

siedziała na środku schodów pod każdym możliwym względem i rozmyślała nad czymś bliżej nieokreślonym. chyba miała kiepski humor przez beznadziejną pogodę. znikąd nadziei na wiosnę!

w każdym temacie jest inna pogoda xd
on, brutalnie porzucony przez donnę przybył na kręcone schody gdzie zwykł palić jointy, tylko że teraz nie miał. usiadł więc obok nel z mina jak zbity pies powiedsmy.

-rzuciła cię laska, cielaku? - zapytała jak zwykle słodkim tonem, spoglądając teraz na waltera kątem oka. przypomniałam sobie, że nel to suka, chociaż dodam w tajemnicy, że gdzieś tam głeboko naprawdę lubiła waltera i jego zmierzwioną ciemną czuprynę. westchnęła sobie pod nosem i podrapała łydkę ukrytą w granatowych rajstopach.

bo to ole ;d
- nie, nie mam jointa - powiedział już całkiem normalnie, twarz też mu się rozjaśniła. zmierzwił włosy i oparł się o poręcze. nie chciał sie upalić, jedynie troszkę rozluźnić.

-oh, jesteś już na tym poziomie, że bez jointa psuje ci się humor? mówiłam, że wpadniesz w nałóg, walt - jakby to nie było wiadome już od dawien dawna. dobrze, że przynajmniej zielone nie jest aż tak szkodliwe dla organizmu. praktycznie wcale. ale o tym nie musieli wiedzieć, czy rozmawiać. wyciągnęła przed siebie nogi na schodach, skutkiem czego spadł jej jeden baletek ze stopy, czy jedna baletka, nie wiem naprawdę, zgrzeszyłam, oczekuję wyznaczenia pokuty. abba ojcze i amen. wszyscy święci, nie zdam matury z matematyki. nel tymczasem ziewnęła w dłoń i zagapiła się na woźnego, naprawiającego drzwi.

też nie zdam!
- zostanę ładnym żulem spod monopolowego i będę oferował pilnowanie samochodów. - potwierdził jej wcześniejsze stwierdzenie. a poza tym w jointach jest podobno więcej smolistego gówna niż w papierosach ale są różne wersje, naw pewno coś tam się z synapsami dzieje. no i można uciekać przed smerfami ale to ta fajna częśc.

-świetlana przyszłość - parsknęła i zebrała włosy w kucyk, który jednak po chwili puściła, pozwalając im ponownie opaść na ramiona sympatyczną dla oka kaskadą. schyliła się po but, w który wsunęła stopę jak kopciuszek. szkoda, że nel nie miała swojego księcia z bajki. no cóż, może kiedyś jakiegoś znajdzie, albo on znajdzie ją.

- mama zawsze we mnie wierzyła.
było mu gorąco, zdjął więc marynarkę koloru granatowego i położył ja sobie pod plecy.
- więc co tu robisz? to moja prywatna palarnia, tak dla informacji - powiedział obojętnym tonem bo właśnie oglądał czujnik dymu który najwidoczniej był zepsuty.

-siedzę i użalam się nad sobą w skrytości ducha - odpowiedziała westchnieniem zgodnie z prawdą nawet. podparła się na łokciach, chociaż było jej niewygodnie, więc zaraz z tego zrezygnowała. patrzyła teraz na swój płaski brzuch i krótkie spodenki z podwyższonym stanem - fajnie, nie?