Boisko

-nie, nic nie miałem na myśli-chciał skonczyć tamten temat, bo gdy owa koleżanka dowie się, że jest seksoholikiem, to uczieczka gwarantowana! ukryje to przed nią sprytnie!-ładne imię-chciał być miły, chyba mu wyszło, co?

a co by było jakby owa koleżanka okazała się nimfomanką? ;o nie, żeby effie nią była, chociaż owszem lubiła seks, chyba jak każda dziewczyna. - dzięki. - powiedziała. owszem wyszło mu, ale na effie takie pospolite komplementy nie działały. - grałeś w kosza, żeby rozładować stres? - zapytała. cóż ona biegała aby go rozładować.

nie chodzi o to, czy była nimfomanką, czy tez nie, on mial zwalczać nałóg! xdd
-yyy... taaaak-w pierwszej chwili nie wiedział, co dokladnie powiedzieć, ale to jednak był fakt bardzo przyblizony do prawdziwego powodu.-może chcesz zagrać, jesli na pewno nic się nie stalo?-wypadało zaproponować?

ojej, ale jakby tak popatrzeć na to od niemedycznej strony to ten nałóg nie jest wcale taki zły. ;o chociaż jak myśli się o seksie 24/24.
cóż, zauważyła, że chłopak jakoś jąka się i pląta w odpowiedziach więc nie miała zamiaru dalej ciągnąć owego tematu. - na pewno nic mi się nie stało i mogę zagrać. - powiedziała rozbawiona. - ale uważaj! mimo mojego niewielkiego wzrostu rzucam celnie. - zagroziła.

-zobaczymy!-uznał to jako wyzwanie, więc dał jej piłkę-słabsi zaczynają-usmiechnął się lekko i stanął trzy kroki od niej. w sumie, to chyba nie byl najlepszy pomysł z tym graniem, bo istnieje prawdopodobieństwo, iż dojdzie do blizszych kontaktów fizycznych!

- zobaczymy kto okaże się słabszym. - tak to było wyzwanie, bo dlaczego faceci to tacy szowiniści i zawsze twierdzą, że kobiety są słabsze? ;o uśmiechnęła się zawadiacko, odeszła kilka kroków by po chwili zacząć kozłować i pomknąć z piłką w stronę harry'ego i kosza, a w kosza umiała grać, bo na letnim obozie młody pan instruktor ją nauczył. jeej.

dobra dobra, ale harry chyba jednak potrafi wyżej skakać, wiec przy rzucie odebrał jej piłkę. i tak grali, aż przez przypadek, chcąć złapać piłkę, złapał jej pierś! i trwał w takowej pozycji, nie widząc co zrobić! biedny harry, jemu zawsze muszą się zdarzać takie historie... pierwsze raz od ponad czterech dni dotykał kobiecego ciała!

biedny, w takim tempie i z takimi przypadkami jego terapię trafi szlag. no a cóż, mogła zrobić effie w takiej sytuacji, odchrząknęła głośno i zlustrowała twarz harry'ego z głupim uśmiechem. - czy mógłbyś ekhm zabrać swoją dłoń z mojej piersi? - zapytała całkiem spokojnie, tak jakby pytała o godzinę.

-o, y tak, przepraszam!-wyjęczał, szybko schował dłoń do kieszeni szortów i usiadł na ławce.-najlepiej będzie, jesli juz skonczymy-powiedział i westchnął z udręką.

nie do końca zrozumiała jego zachowania, bo każdy inny chłopak na jego miejscu cieszyłby się, że sobie pomacał to i owo. cóż więc przysiadła się do niego w bezpiecznej odległości. - hm, moje piersi są aż tak małe, że ci się nie spodobały i straciłeś humor? - zapytała. ;o

-nie nie nie!-zaczął ją żywo o tym przekonywać, iż źle go zrozumiała.-mam pewien problem, nie mogę o tym mówć albo i mogę, no nie wiem, mało się znamy. to okropne, ja już tak dłużej nie wytrzymam!-zaczął się nad sobą użalać i trzymał w napięciu biedną effie!

zrobiło jej się szkoda biednego, zestresowanego chłopaka. - wcale nie musisz o tym mówić, jeśli nie chcesz. - powiedział z entuzjazmem, nie należała do rodzaju osób, które wszystko od razu musiały wiedzieć. - a teraz głęboki wdech i wydech i rozluźniamy się. - to zabrzmiało jak rady instruktora ze szkoły rodzenia, ale effie to czasem pomagało na stres.

popatrzył na nią trochę zdumiony i rzekł:
-aż tak źle chyba nie jest-usmiechnął się teraz mimowolnie i jeszcze raz na nią spojrzał.-jestem seksoholikiem, leczę się i... no rozumiesz!-wydyszał to wszystko w tępie tak szybki, ze zaczął sie zastanawiać, czy w ogole go zrozumiała.

- to dobrze, że nie jest tobą aż tak źle. - odparła rozpromieniona i go delikatnie szturchnęła, a na wieść o tym, że jest seksoholikiem nawet brewka jej nie tykła. - to ten moment w którym powinnam uciekać w obawie, że się na mnie rzucisz tak? - zapytała z uniesionym kącikiem ust. - więc nie ucieknę i rozumiem, że jakikolwiek kontakt fizyczny jest dla ciebie męczarnią. - dlatego też odsunęła się nieco, żeby nie robić mu kłopotu.

-powstrzymuję się już od czterech dni, narazie mi to wychodzi, więc bez obaw-uśmiechnłą się i był zadowolony, że nie uciekła!-musze sobie jakoś radzic, terapeuta kazał mi znaleść dziewczynę, a raczej zakochać się, czego nie da się zrobić z dnia na dzien, nie wiem, czy on mi w ogole pomaga?

- cztery dni to bardzo dużo. - powiedziała entuzjastycznie. cóż ona potrafiła wytrzymać i miesiąc, ale jak na seksoholika cztery dni to dużo. - moim zdaniem to najlepsze wyjście, tzn, żebyś się zakochał, terapeuta niestety nie może zrobić tego za ciebie, pomógł ci na początku, a teraz jesteś zdany sam na siebie. - jakaż ona mądra.

-nie wiem, nigdy nie byłem zakochany, czy to nie utrudnia sprawy?-spojrzał na nią i stwierdził, że może się w niej zakochać, ale tak na prawdę miał ochotę na dziki seks do jasnej cholery! nie dał tego jednak po sobie poznać, bo effie ucieknie.

- może trochę. - wzruszyła ramionami. - ale zawsze musi być ten pierwszy raz cnie? to tak jak z seksem, gdy raz spróbujesz to potem będziesz chciał kolejny raz się zakochać. - cóż, bynajmniej ona tak twierdziła, bo zawsze gdy się zakochiwała miała te dzikie motyle w brzuchu, a to przyjemne uczucie.

-jeśli to coś podobnego, to koniecznie chcę się zakochać-zaśmiał się i przysunłą się trochę do niej, bo stwierdził, że ta odleglosc jest niebezpiecznie wielka!

- na pewno kiedyś będzie ci to dane i się zakochasz. - stwierdziła i na jej twarzy pojawił się uśmiech, nie będę już liczyć który z kolei bo było ich dużo. i wcale jej nie przeszkadzało to, że się przysunął! - więc od kiedy jesteś uzależniony od seksu? - mniemała, że jakiś czas, skoro tak ciężko było mu wyjść z tego nałogu.

-pół roku, wcześniej chyba nie byłem, bo sypiałem z dziewczynami tylko co trzeci dzień, a ostatnio zdarzało się to kilka razy dziennie-odpowiedział, ostatnio o tym gadał z terapeutą, wiec wiedział dokładnie.-a ty? powiedz mi lepiej coś o sobie. mój temat jest tak żałosny, ze nie warto o tym rozmawiać!

- kilka razy dziennie?! - była nieco zszokowana, nie no wiedziała, ze faceci bardzo lubią seks, ale że aż tak. cóż po chwili się ogarnęła i zamaskowała zszokowanie. - ale co mogę powiedzieć o sobie, nie mam tak ciekawej biografii jak ty. - o tak przy jego życiorysie jej był tak nudny jak polskie seriale.

-na pewno jest bardzo ciekawe, szkoda tylko, ze do tej pory nie wiedziałem, jak wygląda. widzisz, dziejszy przykład, spotykasz seksoholika, który na dodatek przy przypadek łapie cię za piers! zatem widzisz, te cztery dni są moim sukcesem, jestem z siebie dumny, ale jednak na prawdę chce mi się pieprzyć-powiedział bez skrępowania, oby nie uciekła!

- zapewniam cię, że nie ma w niej nic ciekawego. bo co może być ciekawe? że jestem holenderką, lub, że byłam uzależniona od haszu lub, że rodzice przysłali mnie tu na siłę hm? - spojrzała na niego pytająco. - ale tego o pieprzeniu wcale nie musiałeś mi mówić. - powiedziała z rozbawieniem. - mam nadzieje , że nie masz ochoty rzucić się na mnie co? - szturchnęła go lekko i wcale nie miała zamiaru zwiewać.

-a własnie, że mam-powiedział i spojrzal na nią powanie, jednak w srodku się nabijając, po czym zrobil grozną minę i na prawdę się na nią rzucił, ale zamiast ją całowac i zdzierac z niej ciuchy, zaczął ją łaskotać, jak milo!