Stolik

zwykłe szare myszki, siedzą tu

wiec ona jako kujonskie dziecko siedziala przy tym stoliku i mieszala jakas plastikowa lyzeczka swój dietetyczny jogurt. i zapewne czytala jakas mila ksiazke.

siedział i zjadał tone frytek, taki walta urok. i z keczupem, nadmienię.

szukała jakiegoś wolnego stolika, bo jak wiadomo donna straciła reputacje i nie mogła usiąść przy stoliku dla elity. generalnie miała zły humor i wszystko ją denerwowała, chętnie by się na kimś wyżyła.

zamachał do niej uprzednio wytarłszy usta, bo w końcu nie był świnią, mimo że wżerał frytki. jemu nie robiło różnicy przy jakim stoliku siedzi, i to jedna z jego wielu zalet - bezpretensjonalność.

zobaczyła w. i pomyślała, że to miło z jego strony. podeszła do stolika i usiadła na przeciwko żeby mieć na niego dobry widok. nie cierpiała jedzenia ze stołówki, ale każdy musiał czasami coś jeść. zabrała się za swoja sałatkę.

- następna się odchudza - przewrócił oczami i odsunął od siebie niemal pusty talerz. - powinnyście przyjąć do wiadomości że wszystkie jesteście piękne i już - tak, promowanie kobiecej urody to było coś, co walt kochał.

- teraz tak mówisz! wątpię, czy byś ze mną gadał jeśli byłabym gruba. - powiedziała zadowolona z siebie. tak naprawdę jako dziecko była dość pulchna i wolała nie wracać do poprzedniego wyglądu. zostawiła to jednak dla siebie, nie chciała mówić o swoim dzieciństwie. ukradła waltowi jedną frytkę bo miała już dość zieleniny.

- ale nie jesteś - wzruszył ramionami z rozbrajającym uśmiechem.
- powiem ci, że nawet jesteś całkiem miła. - wcale nie był skrępowany ich ostatnim spotkaniem, więcej, aluzje jakie do niego czynił były jego naturalną implikacja.

- właściwie, to chciałam przeprosić. zachowywałam się trochę hm... dziwnie przy okazji naszego ostatniego spotkania. - donna ostatnio straciła trochę pewności siebie i zaczęła myśleć trzeźwiej. zdawała sobie sprawę, że w. prawdopodobnie nie widział w tym nic dziwnego. otworzyła puszkę koli lajt.

- nie, jak dla mnie byłaś całkiem normalna. no, chyba że nie masz w zwyczaju sprawiać sobie przyjemności - mrugnął do niej i wszystko jasne - on jak najbardziej kochał sprawiać przyjemności sobie i wszystkim dziewczętom dookoła. - a coli lajt to już nie trawię, wcale nie nie smakuje jak cola!

- nie jest taka zła. od paru dobrych lat nie piłam zwykłej coli. - pochwaliła się jakby co najmniej nie piła alkoholu od kilku lat, ale to była tylko cola.
- rozumiem, że tobie to nie przeszkadza, ale wiem też jak spostrzegają mnie inni. - powiedziała niezadowolona z siebie. chyba po prostu potrzebowała się komuś zwierzyć ze swoich problemów moralnych i dylematów.

- a jak cie postrzegają? - wiedział, ze ludzie potrafią być trochę niesprawiedliwi w swoich ocenach - na przykład jemu uchodziło na sucho że uprawiał seks z połową kampusu. co z tego, że mogło to wynikać z faktu ze jakoś specjalnie sie swoimi podbojami nie chwalił? dziewuchy i tak plotkują ;d

- nie będę ukrywać. wszyscy gadają, że się puszczam na prawo i lewo. - odpowiedziała szczerze. dość miała tajemnic. - problem w tym, że ja tak tego nie widzę. po prostu od pewnego czasu nie wierze w miłość. więc chyba nie mam wyboru. - wzruszyła ramionami. wiem, zanudzam cię. - dodała szybko i upiła łyk coli.

- to się nie przejmuj - wzruszył ramionami i napił swojego red bulla. - ja tam wierze w miłość, natomiast nie wierzę w celibat w czasie kiedy nikogo nie kochasz. - było to dla niego tak proste, jak różniczkowanie dla edwarda. poza tym faceci zwykle mniej się wszystkim przejmują nie?

- mhm. dzięki pomogłeś mi, teraz przynajmniej nie będę zanudzać wendy swoimi wywodami na temat miłości i seksu. celibat jest straszny swoją drogą. - powiedziała i zaczęła grzebać widelcem w swojej sałatce. wiedziała, że to niekulturalne ale lubiła bawić się jedzeniem.

wendy kojarzył tylko z opowieści edwarda. podobno nie umiała algebry ;d
- nie gadaj że kiedyś się na niego zdobyłaś. ja jestem zdecydowanie za słaaby. - no tak, niestety taka jego natura.

- raz, długo nie wytrzymałam. mam za słabą siłę woli, chcę spróbować znowu i tym razem wytrzymam dużej, ale może od przyszłego miesiąca. - zaśmiała się ze swojej własnej głupoty. ciężki był los nimfomanki w waverly.

- to tak jak mój ojciec robił z dietą, zawsze zaczynał od poniedziałku - roześmiał się serdecznie. uwielbiał nabijać się ze swojego ojca, po prostu go nie znosił.
- a tak na serio, to nie widzę powodu dla którego mam rezygnować z tylu pięknych kobiet które mam na wyciągnięcie reki - przeciągnał się łącząc ręce pod głową.

- co będziesz robić, jak zaliczysz już wszystkie dziewczyny w waverly? - zaśmiała się, sama zmieniłaby pewnie szkołę żeby móc zacząć od nowa. pomyślała, że podboje miłosne przynoszą sławę tylko mężczyznom.

- co roku przychodzą nowe - to słowa wydały mu się wybitnie śmiesznie. - no, poza tym zwykle nie ograniczam się do jednego razu, jeśli seks był dobry. - taka otwartość krepowałaby każdego, ale nie walta, bo jemu przychodziła ona zupełnie naturalnie i bez wysiłku. był pewny siebie, i nie wstydził się swoich decyzji.

- w sumie to nie taki zły pomysł, ja zabieram się tylko za to co najlepsze. to zabawne, że rozmawiamy ze sobą w taki sposób. - znowu się zaśmiała, jej śmiech był miły dla ucha. rzadko kiedy rozmawiała z chłopakiem na takie tematy, zwykle ograniczała się do niewinnego flirtu i głupich gierek.

- właśnie mnie skomplementowałaś - również się zaśmiał. - cóż, chcę żeby ludzie, a w szczególności dziewczyny, chłopcy to chyba raczej nie, wiedzieli że jestem otwarty na propozycje i nowe doznania, takie jak ta rozmowa na przykład. - i puścił jej oko.

- dziwie się, że nie masz nikogo na stałe, dziewczyny lubią otwartych facetów. no chyba, że o kimś nie wiem. - uśmiechnęła się szczerze i przyjrzała się mu uważnie.
- myślę, że mimo wszystko jesteśmy do siebie podobni. - spojrzała na niego całkiem niewinnie. dobrze rozumiała jego tok myślenia.

- no tak, to spotkanie parę dni temu dobitnie ten fakt udowodniło. - zepsuł nastrój, tak myślę. - a jak się zakocham, tak wiesz, na zabój i na zawsze to nigdy jej nie zdradzę, przysięgam - położył nawet rekę na sercu, bo tak sam przed sobą przyrzekł.