Loża vipów

.

siedziała tutaj april, bo czemu nie, w swojej tuniko-sukience i legginsach. było jej piekielnie gorąco, może to przez nadmiar zielska, które dziś wypaliła, ale szklanka z cosmo, którą obracała w dłoniach wyraźnie jej się rozdwoiła!

-cześć april. tak jak zapowiedziałem: jestem - oznajmił wesoło tim, stojąc za nią. pocałował april w skroń, bo jakoś tak wyszło i usiadł obok niej. byli teraz lożą szyderców i mogli szydzić z kółka szachomaniaków, którym przewodził maciek z klanu alias śrubokręt.

masz cos do macka z klanu://// uwazaj sobie, znam sebka;//// to tak z cyklu zarciki samer i tju,xd. no, koniec. april podniosla teraz wzrok na tima i nawet usmiechnela sie szeroko. cale szczescie, ze przeszedł jej atak śmiechu, jak mi dziś w bomi jak wracaliśmy z tego bilarda, jejku,xd. no, w każdym razie, załozyła teraz nogę na nogę.
- łał, cześć tim - powiedziała, takim trochę rozanielonym głosem, bo była średnio zdolna do jakichś szczerych rozmów. totalnie się wyluzowała, a to raczej dobrze.

-lovely - mruknął pod nosem, a propos jej stanu, bo jakby nie patrzeć był cholernym kobieciarzem i widział ją teraz w kategoriach 'do przelecenia'. potem możemy z tego uszyć jakąś miłą dramę. co to dla nas! i pomyślałam, że sebek może być nauczycielem też. PO na przykład ;p - długo czekasz, maleńka? - zapytał, bawiąc się teraz jej włosami, bo były miękkie i pachnące.

tak, albo obrony przed czarna magią. pokiwała głową. to znaczy straciła już rachubę czasu, ale siedziała tutaj cholernie długo, przelizała się z jakimś chłopakiem z równoległej i uciekła, kiedy włożył jej rękę w majtki, więc wiesz.
- długo - odpowiedziala w koncu, ale nie była na niego zła, nic z tych rzeczy, otóż miała fajny humor. to znaczy niespecjalnie ją to obchodziło.

-trudno - odpowiedział, kładąc ciepłe dłonie na jej biodrach okrytych tylko cienkim materiałem tuniki. przynajmniej był szczery i nie krył się z faktem, że na niczym specjalnie mu nie zależało i w ogóle. pochylił się i pocałował ją namiętnie - to powinno wystarczyć w ramach przeprosin, czy czegokolwiek.

jak już mówiłam w tym momencie bylo jej wszystko jedno, wiec pewnie nawet nie zrobiloby na niej wrazenia, gdyby zerzneli ja wszyscy faceci obecni na tej sali, ale nie przejmujmy sie, ona tak ma tylko po zielsku i piciu. zreszta wcale jej sie nie dziwimy, prawda. splotla dlonie na karku tima i odwzajemnila pocalunek.

ucieszył się, że była taka chętna i nawet złapał ją za tyłek i podsadził, tak że siedziała na nim jak spajder-manki, pozdro edward. żarliwie oddawał jej pocałunki, wpychając język tak głęboko, że właściwie mogłaby się nim udławić gdyby miała mniej szczęścia, hihi.
-chodźmy do ciebie - wyszeptał jej do ucha, jeśli chcemy żeby wesoła kompania na siebie wpadła xd.

april bardziej pasowalo przebywanie w jej pokoju niz tima, bo bylo prawdopodobienstwo, ze tam trafi na brata. no coz, to bedzie miala niespodzianke, trudno sie mowi.
- mhm - wymamrotala tylko nieprzytomnie i poszli i teraz ty zaczniesz,xd.

okej ;p

Siedziała w loży i chyba czekała na Donne. Tak jej się przynajmniej wydawało. Wysypała biały proszek z małej plastikowej torebki na szklany stolik i szperala w torebce za czymś co byłoby jej teraz bardzo pożyteczne.

No, to on prawda tez przebywał w waverly inn, co więcej wszedł do lozy wipów. i w nadziei że W. go nie zauwazy usiadł gdzieś daleko od niej i zamówił sobie whiskey.

Zauważyła go mimo, że nie chciała. W każdym razie i tak go olaław końcu zachował się jak ostatni dupek. Znalazła w końcu w torebce wizytówkę swojej matki i zwinęła ją w rulonik. Po czym oczywiście wciągnęła proszk i potarła nos. - Gdzie zgubiłeś swoją dziwkę? - zapytała ostro. Oj za ostro. Nie była dziś gotowa nażadne ckliwe rozmowy, a tym bardziej Wendy nie wybacza tak szybko

Spojrzał na nią, i widzac że ćpa stwierdził, ze zdecydowanie musi się upić bo inaczej tego nie zniesie. oczywiście nie przyszło mu do głowy że może zawsze wyjść, cnie? wypił duszkiem szklankę rzeczonej whiskey i od razu poprosił o następną.
- ona nie jest dziwką - tylko na tyle było go stac - w końcu to nie była wina japka, tyle przyzwoitości jeszcze mu zostało.

- Japka? - roześmiała się - Co za idiotyczne imie. - potrzasnela glowa zanoszac sie smiechem. Bo imie bylo smieszne. Przynajmniej dla niej. Spojrzala na niego zalzawionym wzrokiem ale wcale nie chcialo jej sie plakac. Wrecz przeciwnie. - Od kiedy zrobic sie z Ciebie taki dzentelmen hm? - uniosla brew formujac sobie kolejna kreske. W ksztalce powiedzmy pszczolki

- to nie jej cholerna wina, tyle - wypił drugą szklankę, ale zrobiło mu się niedobrze
- zresztą całowalismy się cały jeden raz, czy w takim wypadku należę do ciebie? nie wydaje mi się - wyciągnął z kieszeni papierosy i ignorując powszechnie znaną prawdę że jak zapali to będzie mu się chciało rzygać jeszcze bardziej zapalił. wiedział, ze przyjął najgorsza mozliwą linie obrony, ale innej nie widział.

- W sumie masz. Rację Edwardzie. Zapomnijmy o TAMTYM wydarzeniu - uśmiechnęła się szczerze i szeroko po same ósemki. - Nie ma w ogóle o czym mówić - pokiwała głową, pociągnęła nosem i wpieprzyła mu się na kolana - Bo tak wygodniej - powiedziała gdy zobaczyła jego zaskoczona minę, którą zreszta spowodowala u niej wybuch niekontrolowanego smiechu

no bo owszem, był zaskoczony. pomyślał sobie: jasne, wygodniej. nie chciał chyba jej obejmować czy coś, jeszcze za mało był pijany. rozparł się więc ramionami na oparciu kanapy tak, żeby ona sobie mogła siedzieć, a on nie musiał jej dotykać.
- zapomnisz tylko dlatego, że jesteś na haju - powiedział bardziej do siebie, niż do niej.

- Nie. - zaprzeczyła natychmiast gdy ta informacja została przetworzona przez jej zaćpany mózg - Zapomnę, bo tal chce. Ty też chcesz... Oboje chcemy. I jest suuuper - teraz bardziej przpominała tę głupią anorektyczkę ze skinsów niż zawsze rozsądną Wendy

ta anorektyczka jest popierdolona xd
- tak tak, chcemy - nadal jej nie dotykał, czułby się nie w porządku czy coś. wiedział, ze kiedy wendy wstanie rano bedzie tak samo wściekła jak pietnaście minut temu.

malo powiedziane! xd
A ona wcale nie miala zamiaru przestrzegac zasady 'trzymaj rece przy sobie a nikomu nic sie nie stanie'. Objela go rekoma za szyje opierajac czolo o jego skron
- Gruszka caluje sie lepiej niz ja? - zapytala, bo w generalnie bylo to dla niej wazne

- nie całowałem się z apple - powiedział spokojnie, niech go tam sobie obejmuje czy coś. co z tego, ze miał ochotę ją wykorzystać i w ogóle nie wiadomo co. - więc nie wiem.
speszony kelner wyszedł z loży bo nie chciał im przeszkadzać. przysięgał sobie, że złoży na niego skargę!

- Mam ochotę kogoś wypeprzyc - powiedziala szczerze i wstala z jego kolan. Rozejrzala sie po sali i pewnie juz wyhaczyła swoją ofiare bo usmiechnela sie lobuzersko, a w jej oczach pojawiły sie chochliki pożądania

- a idź - sam też wstał, starał się nie dać po sobie poznać że czuł sie cholernie głupio i niezręcznie, co z tego ze ona wcale na niego nie patrzyła ani nie bedzie tego najpewniej pamiętała?