33 kurt

c.uje muje dzikie węże : )

załomotała do drzwi bo była pełna życia i nie była pijana, suprajs suprajs!
i wyglądała bardzo ładnie.

otworzył bardzo szybko, bo się jej spodziewał. uśmiechnął się na jej widok i otworzył szerzej drzwi, żeby ją wpuścić.
- cześć. - powiedział z entuzjazmem.

- cześć! - odpowiedziała zadowolona. pociągnęła nosem żeby poczuć jak pachnie ten pokój. pachniał czysto. był czysty. - ojej, to wygląda jakbyś miał gosposię - usiadła bez zaproszenia na łózku, bo wyglądało zapraszająco.

Zamknął drzwi i podał jej obiecany sześciopak chrupkowy.
- mam niewolnice, kupiłem ją na czarnym rynku. nie mów nikomu. - powiedział bardzo cicho z lekkim uśmiechem. Naprawdę to nienawidził mieć bałaganu dlatego jego pokój wyglądał jak wyglądał.

- murzyna? - zrobiła wielkie oczy, w sumie to lubiła murzynów ;d
- nie zjem ich, wiesz. - pokazała na swój brzuch. - to był taki pretekst żeby tu przyjść, wiesz - mrugnęła do niego prawie niepomalowanym okiem.

- murzynkę! zjesz, zjesz. mimo wszystko miły ten twój pretekst. - usiadł koło niej całkiem blisko nawet, żeby nie było niejasności. - napijesz się chociaż czegoś? - zapytał bo był porządnym panem domu albo pokoju.

- a co masz? - zapytała opierając się za plecami na rekach. - och przecież nie chcesz mnie upaść, moja babcia dopóki mieszkałam w ny codziennie wciskała mi kanapeczki z nutellą. w ogóle byłam kiedyś gruba jak kelly osbourne albo i bardziej!

- przesadzasz, a kto nie lubi nutelli? wino, piwo, kola, sprajt, herbata. co tam chcesz. - uśmiechnął się i pomyślał, że kelly osbourne jest całkiem urocza i pociągająca. no ale nie powiedział tego na głos.
- nie mam nic przeciwko puszystym. - dodał ze śmiechem.

- masz wino? napijmy się wina - powiedziała zadowolona. wino poprawia trawienie, poza tym w jej domu często pijało sie wino, i ona nie była wyjątkiem. - wiesz, boję się przytyc, tak szczerze mówiąc. - powiedziała spokojnie, strasznie się sobie dziwiąc. sprawy wagi były dla niej niesamowicie drażliwe.

Podszedł do mini lodówki i wyciągnął z niej schłodzone bordeaux, które miało nawet dobry rocznik.
- wiesz, nie musimy o tym rozmawiać, jeśli wkurza cię ten temat. - wrócił do niej z butelką i dwoma kieliszkami. równie dobrze mogli pić z butelki, no ale higiena. nalał wino do kieliszków i podał jeden emmie.
- za co pijemy? - zapytał oficjalnie i parsknął śmiechem.

- nie wiem, hm.. - zastanowiła się chwilę - może byc za chrupki! - żasmiała się, melodyjnie - odgłos jej smiechu był przyjemny dla ucha, taki subtelny i delikatny, trochę jak ona. sięgnęła po kieliszek i kiedy zapach wina dotarł do jej nozdrzy cicho zamruczała. uwielbiała to!

- no to za chrupki i za ciebie.
- masz fajny śmiech. - skomentował i zaciągnął się aromatem wina, tak się składa że on również to uwielbiał. chciał powiedzieć, żeby uważała na jego dywan bo plamy po winie trudno schodzą i są ohydne, ale nie chciał wyjść na hipokrytę.

miałam drzazgę w stopie ;c
stuknęła zię z nim kieliszkiem i od razu się napiła, zakładamy że obejrzała sobie berwe wina i tak dalej wczesniej. albo nie! wiem!
polała mu ten dywan i zrobiła wielkie oczy, bo wiedziała że lamy z wina sa straszne. poderwała się z łózka w poszukiwaniu soli ale nie znalqzła, niestety. ;c no i zrobiła się cała czerwona, było jej tak strasznie wstyd.

uu ;c
kurt zamarł na chwilę i się zamyślił. po chwili się głupio roześmiał i o dziwo nie był zły. jak można było być wkurzonym, na kogoś takiego jak emma?
- nie martw się moja murzyńska niewolnica zna na to sposoby. - powiedział i wzruszył ramionami. cała ta sytuacja była dość zabawna.
- mam pomysł: upijmy się tym winem i zapomnijmy o tym brzydkim dywanie. - powiedział żeby dziewczyna poczuła się trochę lepiej. w końcu każdy czułby się głupio, ja np. kiedyś zbiłam ulubioną filiżankę babci!

- przepraszam bardzo, bardzo! - powiedziała zmartwiona i odstawiła niemal pusty kieliszek na szafkę nocną. - ale dobra! upijmy się - usiadła ściągnawszy buty z jedną noga pod pośladkiem z powrotem na jego łóżku. związała po chwili włosy w niedbały kok, bo przeszkadzały jej i ciągle wpadały do oczu. oczywiście niewiele to dało - i tak dookoła buzi zostało mnóstwqo niesfornych kosmyków.

- naprawdę nic się nie stało! - powiedział i wylał zawartość swojego kieliszka na na zabrudzony już dywan.
- teraz wygląda bardziej... artystycznie! - powiedział z uśmiechem i napił się wina. po chwili oddał butelkę e. odechciało mu się pić z kieliszka.

- tak - zaśmiała się i pociągneła zdrowy łyk z butelki. wydało jej się zabawne że pijątak drogie wino bez najmniejszego szacunku, ale co tam! kiedy skończyła pic powiedziała:
- myślałam ze będziesz zły, masz taki czysty dywan. to znaczy miałeś - zachichotała.

- naprawdę nie umiem być na ciebie zły. a poza tym rzadko jakaś fajna laska wylewa na mój dywan bordeaux. trzeba się cieszyć z tego co się ma. - powiedział głupkowatym uśmiechem i objął ją ramieniem. zawsze po jednej lampce wina robił się dość otwarty.

a jej zrobiło sie bardzo miło. ciepło. rzadko jej było ciepło, przecież nie miała w ciele w ogóle tłuszczu. przysunęła się więc bliżej, on był cieplutki. mając usta na wysokości jego ucha mruknęła:
- czyli juz do ciebie nieleżę? - nie żeby to jej przeszkadzało cnie. ale lubiła łapać za słówka.

- sama to powiedziałaś, ale nie mam specjalnie nic przeciwko. - pocałował ją w yyy... czoło żeby nie wyjść na natręta, a poza tym nie lubił robić pierwszego kroku. powiedzmy, że był trochę nieśmiały etc. ale podobno dziewczyny na to lecą. chociaż to już bardziej kwestia gustu.

a emma uchodziła ogólnie za raczej rozwiązłą. zwykle wskakiwała facetom do łóżka od razu. a teraz, wcale jej się nie spieszyło, raczej chłonęła każdy moment. westchnęła cicho i zastanawiała się coż, nad dosyć obsceniczną rzeczą - skoro pocałunek w czoło wywołuje wniej tyle reakcji, to ciekawe jak wyglądałby seks z nim. nie potrafiła sobie tego nawet wyobrazic!

no tak ten kurt wpływa na kobiety właśnie.
- zostań na noc. jeśli chcesz mogę spać na podłodze. - zaproponował, bo był zmęczony a nie chciał żeby emma sobie poszła. jej obecność była dla niego kojąca jakkolwiek to głupio brzmi.

a poza tym miał ekstra awatar ;d
- dobrze, tylko nie mam w czym spać - wskazała na swoją sukienkę w miły deseń. co do spania na podłodze, to nie do końca wiedziała co powiedzieć, w końcu stwierdziła:
- prędzej ja będe tam spać, będzie ci zimno, a to twoje łózko!

tamten awatar mógł budzić zgorszenie xd
podszedł do szafy i wyciągnął różowe polo lacoste, w którym nawet pozwoli jej spać. jego byłe dziewczyny nie posiadały takiego przywileju. Podał tiszert e.
- zawsze możemy spać razem. - wymamrotał głupio. - oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. - dodał szybko.