Kanciapa woźnego

siedziała zniecierpliwiona czekając na waltera, który obiecał zjawić się w mgnieniu oka, wszyscy przecież wiedzą, że żill i walter się znają, cnie ! ;x miała ogromną ochotę, żeby ją przeleciał, z resztą, po to właśnie się tu mieli spotkać, ehe.

/haha xd z grubej rury
otworzył niezbyt szeroko drzwi i wslizgnął się do środka.
- cześć słońce - objął ja w pasie, i tylko cudem powstrzymał się od pocałunków. trzeba sie najpierw grzecznie przywitać.

uśmiechnęła się promiennie, zakładając mu ręce na karczek i drapiąc go za uchem, wymruczała ciche 'cześć', po czym uśmiechając się seksownie zaczęła go całować namiętnie i nie trudząc się ze sciąganiem jego polówki, za pewne bardzo miłej, ;x zaczęła męczyć się z klamrą u jego paska.

ten pasek był własnie taki złosliwy, ale walt go lubił. pomógł jej więc rozpiąć ten pasek i przy okazji zsunął jej z bioder spódniczkę. to, że "przyrzekł sobie, ze nigdy nie zdradzi swojej dziewczyny" jakoś nie odnosiło się do miłych i szybkich numerków w kanciapie woźnego, skoro dziewczyny nie było.

on ma dziewczynę? ; o ;c
- co u judith? - spytała pomiędzy pocałunkami, siadając na kanapie, która była w owej kanciapie i przyciągając waltera za kołnierzyk polówki. nie była pewna, czy jego dziewczyna ma właśnie na imie judith, ale mało ją to interesowało, a raczej owy fakt, ze walter jest teraz z nią, a nie z ową jego panną, z którą w sumie nigdzie nie chadza, co bawi szczerze żill. ona pewnie trochę się w nim podkochuje, ale nie groźnie, toteż podczas stosunku nie wyzna mu miłości, ani po owym się nie rozpłacze i nie karze mu wyjść, spoczko.

no wlaśnie nie ma, tak się zapętliłam. chodzi o to, że się w domu napatrzył jak ojciec zdradza ukochana mamę i ma takie baardzo dojrzałe postanowienie że jak znajdzie kogoś na stałe to one & only.
- jekiej judith? - to była reakcja godna samca. nawet jeśli jakaś bliska mu laska ma na imię judith to tak jakby o niej zapomniał w tej chwili. Tak czy inaczej, może jej nie potrzebne było ściąganie jego polówki, natomiast on za bardzo lubił jej piersi, zeby nie zdjąć jej jakiejś tam bluzeczki.

- no tej takiej pryszczatej. - wymruczała, uśmiechając się ponętnie i wkładając dłonie pod jego koszulkę. błądziła opuszkami palców, po jego lowe torsie i wymruczała mu do ucha, zeby w końcu w nią wszedł, przygryzając dolną wargę waltera, by później wepchać język do jego buzi i całować go namiętnie.

przewrócił oczami i pomyslał, ze też nie ma tematów tylko jakąs pryszczatą judith xd odsunął więc zgrabnym truchem jej stringi w kropki i w nią wszedł, zgodnie z zyczeniem. robili to już tyle razy, że dobrze wiedział jak się poruszac żeby sprawić jej przyjemność.

jęknęła, odchylając głowę do tyłu i przygryzając dolną, swą wargę. uniosła w górę lekko biodra, błądząc chaotycznie opuszkami palców, po jego plecach, po czym wbiła swoje czerwone paznokcie w jego łopatki, cicho jęcząc, kiedy tak się w niej poruszał. pewnie kochała go tylko za to, że jest taki dobry w tym, co razem robią, czyli seksie.

dobre i to.
zabolało go, kiedy tak wbijała mu paznokcie w plecy, ale tylko jeszcze bardziej podnieciło. zakładam że byli w pozycji - on stoi i ją potrzymuje a ona na jego biodrach trzyma się nogami. w związku z tym przysunał się razem z nią bliżej sciany, bo już się trochę zmęczył.
xd

nie wiem, bo leżeli wcześnie na kanapie, ale może też być taka. ;x
błądziła dłońmi, po jego ramionach, całując go namiętnie i trochę dysząc, jak to podczas seksu. kiedy obydwoje doszli i zapewne walter wyszedł z żill, a ona nadal tkwiąc na nim, oparła swoje czoło o czoło waltera, uśmiechając się promiennie i cmoknęła go przelotnie w usta, wcale nie powracajac do tematu owej pryszczatej judith.

tak? nie wiedziałąm. ale kanapa w kanciapie woźnego jakoś niemiło mi się kojarzy.
- fajnie było - trochę mu się kręciło w głowie, tak jak zawsze po seksie, przykre. pomyślał że to dosyć dziwne, że robią wszystko tak nie po kolei, jak był młodszy to jakoś bardziej tradycyjnie patrzył na tematy seksu. a teraz chodziło raczej o dobrą zabawę, niż miłość.

- owszem. - wymruczała, drapiąc go za uchem i całując go w kość policzkową, nie wiem dlaczego zawsze pisze ogonową, ;c zsunęła się z niego, błądząc jeszcze figlarnie dłonią, po jego genitaliach. - idziemy na kawę? - dodała, ubierając swoje kropkowe stringi, jednocześnie szukajac wzrokowo swojej spódniczki i rajstop, bo przecież zima. ;c

kiedy wciągnął na tyłek bokserki w spiderchruma (tak tak, tego z simpsonów xd) to rzucił jej rzeczone ubrania i sam się oział do końca.
- możemy. - posmyrał ją po nosie i usmiechnał milutko. - w końcu trochę cię lubię, nie?

zachichotała całkiem przyjemnie, całujac go w kącik ust i zasuwając zamek spódnicy, pociągnęła go za rękę i wymknęli się z owej kanciapy dyskretnie i cicho, po czym skeirowali do jakieś kawarni,czy coś. zacznij.